• „Historia prawdziwa: czyli co może cię spotkać w górach, oprócz pachnącej wody?”

    – A może właśnie powinnaś postawić na prostotę? To przecież ma być Twoje subiektywne doświadczanie kontaktu z naturą w takiej formie, czyli bezpośrednie doznania, bez filtrów. A przynajmniej tak mi się wydaje, że to byłoby najciekawsze.

     – No to w zasadzie powinnam napisać tak: w wieku 22 lat (i trochę) zauroczyłam się w górach. I na tym mógłby skończyć się ten artykuł.

    – Ale co z tym pomysłem, że woda w górach ma wyjątkowy zapach? Co z twoimi przypuszczeniami, że może tylko w tym górskim klimacie pachnie tak intensywnie?

    (…)

    Moja bezradność opisania w prosty sposób zapachu wody w górach zaczęła się już jakiś czas temu. Wiązało się z wizytą w małym miasteczku położonym gdzieś na południu Polski. Co było nie tak? A no to, że przedmioty i miejsca mijane przeze mnie były… pod kątem. Wszystko wydawało się tam krzywe: fontanna, obrazek święty wiszący na ścianie w drewnianym kościele , ramka ze zdjęciem w wynajętym pokoju i nawet futryna w drzwiach była przechylona bardziej w prawą stronę. I dlatego że ja z reguły chodzę właśnie po prawej stronie, a do tego, jak na kobietę to ponoć jestem dość wysoka, więc nie zauważyłam tabliczki „uwaga krzywe ramy”. Niezły początek, nie ma co – pomyślałam. Później już tylko z tyłu usłyszałam głos…

    – No musi pani uważać, tu wszystko jest asymetryczne, jakieś powykrzywiane. I powiem pani jeszcze, że wszędzie taką wilgoć czuć. Gdzie się nie pójdzie, tam czuć. I w lesie, i na polanie, a nawet tu, w schronisku.

    – A może będzie pan tak miły i opowie mi jaka tu w Lądku jest woda? Nie ukrywam, że to mnie dzisiaj wyjątkowo interesuje. Bo przed chwilą pańska żona wspominała o tej warszawskiej, a o tutejszej nie zdążyła, bo córka zadzwoniła.

    – A tak, mięciutką tu mają wodę, mięciutką. I to bardzo! Jak wstawałem w nocy to nie piłem tej z butelki, tylko z kranu, specjalnie do kuchni poszedłem. I spod prysznica żal nawet wychodzić! A mówiłem już o tej wilgoci? No, kiedy już wybierze się pani na szlak, proszę koniecznie wyostrzyć węch (…)

    I faktycznie, wędrując lasami, wystarczyło mocniej wciągnąć powietrze nosem, dodatkowo wsłuchać się w szum strumyków i zapach wody w pamięci zostaje na długo. Jak to opisać? Przerosło to moje możliwości, przyznaję. Za to gorąco polecam wybrać się w góry, nawet tak w ciemno, z dnia na dzień i w wolnej chwili. Tylko należy pamiętać o jednym! Jedziesz zdobywać górskie szalki? To zostaw za sobą wszystkie troski, zmartwienia, a może nawet i przeszłość? Chodzi o to, żeby wejść na sam szczyt góry, mając całkowicie wolny umysł. Jesteś tu i teraz, weź łyka wody i maszeruj dzielnie!

    Aleksandra Neyman

    Administrator